Wyruszamy do Nowego Jeruzalem!
Oczywiście droga nie będzie łatwa.
Bowiem każda droga wewnętrzna jest najtrudniejsza.
Co ma stanowić o niej?
Co będzie materiałem do budowy?
Gdzie znajdziemy drogowskazy i przewodnika?
Kto pomoże nam ominąć zarośla?
Albo w jaki sposób opuścimy ten labirynt złych nawigacji?
Odpowiedź jest jedna.
BÓG.
Jezus Chrystus.
Droga, Drogowskaz, Przewodnik, Najlepsza Nawigacja i Pomoc Drogowa.
Jak odnaleźć tę Drogę?
Jak móc dojrzeć drogowskazy?
Jak zdobyć takiego Przewodnika?
Jak ściągnąć tę Najlepszą Nawigację?
Jak dodzwonić się do tej Pomocy?
JAK?
Stać się większym przyjacielem Boga niż siebie.
Wsłuchiwać się bardziej w Jego głos niż swój i innych ludzi.
Być bardziej uważnym na rzeczywiste potrzeby drugiego człowieka.
???
Na przekór innym, a raczej na chwałę Bożą, być człowiekiem postu.
POSTU.
Być bardziej miłym i uprzejmym niż nadąsanym i wrednym.
Być bardziej pomocnym i uczynnym niż wiecznie nie mającym czasu.
Być bardziej rzetelnym i uczciwym niż byle jakim, byle szybko.
Być bardziej cichym niż głośnym.
Być bardziej powściągliwym w słowie niż wścibskim i wulgarnym.
Post, który pomaga bardziej BYĆ.
Bo cóż z naszych postów, czytaj mniej jeść, nie jeść smakołyków, nie oglądać komputera, nie używać fejsbuka, nie wydawać pieniędzy na przyjemności, itd.
A w gruncie rzeczy być niedobrym dla innego człowieka.
Mniej rozumiejącym, mniej życzliwym, mniej zgodnym, mniej mocnym w walce o dobro i drugiego człowieka.
Zróbmy sobie post od niesprawiedliwości i nieczułości wobec biednych, cierpiących i potrzebujących.
Pan mówi:
Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jak naród, który kocha sprawiedliwość i nie porzuca prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga: „Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Ty tego nie uznałeś?”
Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich swoich robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród niegodziwego walenia pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Czyż nie jest raczej postem, który Ja wybieram:
rozerwać kajdany zła,
rozwiązać więzy niewoli,
wypuścić na wolność uciśnionych
i wszelkie jarzmo połamać;
dzielić swój chleb z głodnym,
do domu wprowadzić biednych tułaczy,
nagiego, którego ujrzysz, przyodziać
i nie odwrócić się od współziomków.
Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą.
Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: „Oto jestem!”
ŚRODA POPIELCOWA. Początek.
Nasze głowy, pochylone, zostały posypane popiołem.
Oznacza to, że zgodziliśmy się z faktem własnej małości i skończoności. I śmiertelności.
Sami nie damy rady w walce ze słabościami, złymi przyzwyczajeniami, grzechami i to śmiertelnymi. Sami nie damy rady się zbawić i wejść do Królestwa niebieskiego. Nie jesteśmy bogami.
Ale dobra nowina jest taka, że jest Ktoś. Od nas większy.
I jest to Ktoś kto nas bardzo kocha.
I ustanowił nas swoimi dziećmi i dziedzicami.
Który jest nieśmiertelny i który dzieli się z nami nieśmiertelnością.
A więc popiół to nie nasza ostateczność, to tylko pokuta i zawrócenie ze złych dróg naszego życia.
Nasze ukorzenie nie odbiera nam godności i wartości, a wręcz przeciwnie pokazuje nasz szacunek i poddanie, które tak naprawdę nie zabiera, a daje prawdziwą wolność.
Bo to wszystko rozgrywa się na arenie miłości.
Sam papież Franciszek przestrzegł, aby nie gonić za pyłem i nie żyć prochem.
Jeżeli bowiem żyjemy dla rzeczy świata, wracamy do prochu, którego wiele jest wśród nas, w naszych relacjach, w naszym wnętrzu. W naszych rodzinach jest bowiem tyle kłótni, niezdolności do przebaczenia, zaczynania od nowa. W naszych sercach zaś niejednokrotnie pełno popiołu obłudy, bo czynimy coś po to, aby nas chwalono. „Ileż razy na zewnątrz ukazujemy siebie jako dobrych – mówił Papież – a wewnątrz chowamy urazy! Jak wiele w naszych sercach mamy dwulicowości… Jest to proch, który brudzi, popiół tłumiący ogień miłości”.
Jeżeli kierujesz się tylko lękiem albo rytuałem to trudno Ci będzie zrozumieć sens Wielkiego Postu. Całej tej drogi.
Trudno też będzie Ci pojąć fakt zmartwychwstania i istotę Twojej wiary.
Bo WIARA to ciągła wędrówka nawrócenia!
Dlatego nawracanie się Kościoła, jego uświęcanie to proces, który nigdy się nie kończy.
Bo Kościół nosi w sobie prawdę świata: składa się zawsze z grzeszników!
Stąd tak ważne jest oczyszczanie.
By móc każdego dnia wkraczać na terytorium misyjne.
Z entuzjazmem, wiedzą, determinacją i zaangażowaniem. I z wiarą.
A najważniejsze z miłością.
Bowiem nie trzeba wyjeżdżać do Afryki, by stać się misjonarzem.
Nasze ulice, którymi ciągle się poruszamy.
Każdy napotkany człowiek, czy to znajomy, czy obcy, może stać się dla nas wyzwaniem.
By nie zgrzeszyć, by go zrozumieć, by wlać w jego serce nadzieję.
Nadzieję, że jeszcze będzie pięknie, i że sam może być piękny.
Każdy z nas niesie w sobie misję świętości!
Aby stać się prawdziwie wierzącym, który nie trwa w upadkach i jest natchnieniem dla innych, może bardziej pogubionych, trzeba postawić na przyjaźń.
Oczywiście przyjaźń z Jezusem.
Przyjaźń, która zrozumie pełniej Jego mękę i śmierć.
Dlatego rozpoczynamy WP przez charakter pokutny.
I nie traktujmy go jako czas zakazów, obostrzeń, surowości.
Bardziej wykorzystajmy ten czas kilku tygodni na odpowiedź własnego serca.
Jak wygląda moje życie?
Nie tak ogólnie. Hm, jakoś to leci.
Ale dokładnie.
Od poranka do nocy.
Jakie mam nawyki, co jest dla mnie motorem napędowym, a może kto?
Dla kogo się staram? Na co przeznaczam najwięcej czasu i komu?
Komu poświęcam najmniej chwil?
Dla czego się spalam? Co chcę osiągnąć?
Jakie jest moje największe pragnienie serca?
Co najbardziej mi doskwiera, przeszkadza?
Co mnie najbardziej denerwuje u siebie, w swoim postępowaniu?
Co chciałbym wreszcie zmienić?
Czego się podjąć?
Z czego zrzucić zasłonę milczenia?
A z czego zetrzeć kurz? Z których marzeń i planów?
Co mnie najbardziej zmieniło?
Czy poznaję siebie?
Czy chcę być taki jaki jestem?
Czy jestem szczęśliwy?
Czy moje tęsknoty przypominają mi o czymś?
A może o czymś zapomniałem?
Jakimś przyrzeczeniu?
Może odrzuciłem jakieś wyzwanie czy ciężki przypadek?
A może ciągle uciekam? Przed czymś, kimś lub samym sobą?
Może boję się prawdy o samym sobie?
Może nie jestem taki jak ludzie mnie widzą?
Może nikt mnie nie rozumie, a każdy osądza?
Może odrzuciłem pomocną dłoń?
Może mam dość udawania bycia światowym, takim jak inni?
Może coś mnie zniewoliło?
Odpowiedź jest bardzo ważna.
Trwa przegląd Twojego ducha, życia.
Wszyscy wiemy jak ważna jest diagnoza!
Nie zmarnujmy tych chwil.
Nie udawajmy, że ich nie widzimy.
Wiemy doskonale jak bardzo tego potrzebujemy.
Zróbmy to dla samych siebie.
Rachunek sumienia.
I sakrament pokuty.
To wielka oczyszczalnia. I szansa na dobre życie.
Zło popełnione w przeszłości niech Twoja łaska zniweczy.
Gdy już odpowiemy sobie na kilka pytań, które ciągle odkładamy na potem, wejdziemy w charakter chrzcielny WP.
I dostrzeżemy po co były te wszystkie pytania i odpowiedzi.
Czym jest powołanie i misja.
I zauważymy, że pokuta jest drogą do wielkiej ofiary, do Tajemnicy Eucharystii.
Która daje moc, nie tyle oczyszcza, co odżywia i regeneruje.
Zapewnia nieśmiertelność.
Tak, że proch staje się niebiańskim pyłem!
I gdy TO zrozumiemy dojdziemy do Jerozolimy.
Z radością.
A potem zderzymy się.
Z żalem.
Z niesprawiedliwością i beznadzieją.
Zobaczymy na własne oczy, co to jest:
kosmiczna walka między dobrem a złem.
I czym jest grzech.
I dokąd prowadzi.
Dostrzeżemy go w:
kuszeniu Jezusa na pustyni i w ogrodzie, i na krzyżu.
I gdy będzie nam się wydawało, że doszliśmy do mety, to ujrzymy postać Jezusa.
Tego samego, z którym wędrowaliśmy przez pustynię, przez Getsemani, i przez Kalwarię.
Żywego!
I wyjdzie na to, że Wielki Post jest ostatecznie czasem radosnym.
Owszem, jest ciężką wędrówką, a raczej wspinaniem się na szczyt.
Musimy wzbić się na wyżyny swojego poświęcenia i pokory.
Musimy zostawić parę rzeczy, porzucić niektóre namiętności, niejako ogołocić się.
By było lżej, by wreszcie wejść na ten szczyt.
SZCZYT roku ŁASKI Kościoła.
Aktywne oczekiwanie na Największą Liturgię, Świąt Wielkanocnych.
Czujesz już ten splendor, że będzie się działo?
Do wielkich rzeczy trzeba zawsze się przygotować.
Czy to własny ślub i wesele, czy igrzyska olimpijskie, czy egzamin.
Bez tej drogi przed nie będzie dobrego wyniku.
A nawet jeżeli jakoś to będzie i rzeczywiście w miarę się uda to zadowolenie i nagroda nie przełoży się na przyszłość, i niczego cię nie nauczy. I nie poczujesz smaku trudu, walki z samym sobą. Nie poznasz siebie, na ile cię stać, jak bardzo możesz się poświęcić, ile masz w sobie talentu i determinacji. Na ile jesteś silny, na ile potrafisz wykorzystać swoje zalety, dary.
Święta przeminą, a Ty będziesz dalej obcy, pogrążony w mroku. I będziesz grzeszył jak dotąd, bez namysłu i zrozumienia.
I dalej ten Kościół będzie grzeszny, i przez ciebie niewiarygodny. I sam będziesz miał pretensję do księdza, do wszystkich wierzących. I nie będziesz w stanie pojąć po co te adoracje, modlitwy, procesje. Po co ta walka z ideologiami, sprzeciwy, manifestacje, marsze.
Dlatego tak BARDZO potrzeba nam pogłębionej relacji z Jezusem!
Zintensyfikowany czas bycia z Nim. Modlitwa!
My z Nim. A On z nami.
Boska wędrówka zaczyna się wraz ze stworzeniem, które Bóg podtrzymuje każdego dnia w mocy swojej miłości.
Tomasz z Akwinu powiedział: gdyby Bóg chciał położyć kres światu, nie musiałby niczego robić. Wystarczyłoby, aby przestał robić cokolwiek.
To bardzo, ale to bardzo głębokie i inspirujące słowa.
Warto poddać je osobistej refleksji.
Zweryfikować je z własnym życiem i zdarzeniami.
Aby mogło nam się to udać potrzeba wyjścia poza zwykły rytm życia.
Oczywiście jest to szalenie trudne i niekomfortowe.
Ale chyba o to chodzi, by takie było.
Franciszek pisze w swoim Orędziu na Wielki Post:
Zatem w tym szczególnie sprzyjającym okresie pozwólmy się wyprowadzić na pustynię, jak Izrael, abyśmy mogli w końcu posłuchać głosu naszego Oblubieńca, pozwalając mu rozbrzmiewać w nas z większą głębią i otwartością. Im bardziej damy się zaangażować Jego Słowu, tym bardziej uda się nam doświadczyć Jego bezinteresownego miłosierdzia wzglądem nas.
Nie pozwólmy zatem, aby ten czas łaski przeminął daremnie, w zarozumiałym złudzeniu, że to my jesteśmy panami czasów i sposobów naszego nawrócenia ku Niemu.
Spójrz na rozpostarte ramiona ukrzyżowanego Chrystusa, pozwól się zbawiać zawsze na nowo. A kiedy idziesz wyznać swoje grzechy, mocno wierz w Jego miłosierdzie, które cię uwalnia na zawsze od wszelkiej winy. Kontempluj Jego krew przelaną z powodu tak wielkiej miłości i daj się przez nią oczyścić. W ten sposób możesz się nieustannie odradzać na nowo.
+
Mozolna wędrówka, twarzą w twarz z nieprzeniknionym mrokiem naszego życia.
Pamiętajmy jednak, że:
łatwiej znosić trudy, gdy mamy wzrok utkwiony w Panu, który kroczy przed nami.
On kroczy przed nami!
Zauważmy Go.
W Słowie Bożym, Kazaniu Pasyjnym, Sakramentach, Nabożeństwach Drogi Krzyżowej czy Gorzkich Żalów, Adoracji Krzyża.
Chrystus niesie krzyż przez historię. Przez nasze historie. Przez codzienne życie i świat.
Także dziś!
Katolicyzm oznacza widzenie świata takim jakim jest. Pomaga w twardej rzeczywistości znaleźć ścieżkę, którą obrał Bóg dla zbawienia świata!
Miłosierdzie Boga przywraca nam zdolność poznania autentycznej rzeczywistości. Autentycznej.
Bo świat nie jest taki jakim go widzimy. Kryje w sobie tajemnice. Ma ukryte intencje…
I krzyżuje każdego dnia dobro, piękno i prawdę.
Czy my przybijamy razem z nim gwoździe?
Czy jest Ci ciężko, czy nosisz w sobie ból istnienia?
Jeżeli tak, to nie martw się.
Oznacza to bowiem, że trwa walka między dobrem a złem.
Że walczysz. I jesteś w stanie usłyszeć głos Boga.
Bo jeżeli nie masz żadnych wątpliwości i chęci ciągłego ulepszania, nawracania, to znaczy, że nie prowadzisz już żadnej walki. Zło zwyciężyło.
I grzech wtedy nie istnieje, i potrzeba nawracania tym bardziej.
To jest prawdziwa śmierć.
Porzuciłeś Raj.
Dlatego WIELKI POST jest dla wszystkich.
Dla mocnych i słabych.
Dla bogobojnych i bezbożnych.
Dla porzucających i tych, co porzucili Raj.
Wielki Post to powrót do Ogrodu.
Do EDENU.
Do DOBRA, PIĘKNA I PRAWDY.
Do istoty jestestwa.
Do szczęścia i bycia naprawdę.
Do świętości.
Do BYCIA Z BOGIEM>
Wiedzmy, że każdy z nas nosi w sobie tę namiastkę. Ten kawałek rajskiej ziemi.
Każdy nosi w sobie to nieskazitelne Piękno.
Pora je odkryć, odnaleźć, odkurzyć, odszukać.
Wyzwolić z naleciałości, opinii, osądów, żalów i uprzedzeń, bojaźni i obrazy. Wyzwolić ze światowości, z tego, co martwe, śmiertelne, doczesne.
Raj był przed grzechem!
Po to jest właśnie Wielki Post.
Wielki Czas przemiany serc.
To czas, by wstrząsnąć ludzkimi sercami i przywrócić im właściwy rytm. Swoista defibrylacja.
Tak mówi Pan: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament».
Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!
Nawróćcie się do Pana, Boga waszego!
Na Syjonie dmijcie w róg, zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci i niemowlęta!
Niech mówią: „Zlituj się, Panie, nad ludem Twoim, nie daj dziedzictwa swego na pohańbienie, aby poganie nie zapanowali nad nami. Czemuż mówić mają między narodami: Gdzież jest ich Bóg?”
A Pan zapłonął zazdrosną miłością ku swojej ziemi i zmiłował się nad swoim ludem.
Rozdzierajmy SERCA, nie szaty.
Nie chodzi o to by wszyscy widzieli, podziwiali, dziwili się.
Nie chodzi o to co na zewnątrz, co chwilowe.
O czym przypomina Jezus:
Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli;
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy.
Jak naucza Przewodniczący KEP, abp Gądecki:
Trzy praktyki Wielkiego Postu mają wspólny element, a jest nim miłość.
Z miłości mamy się modlić,
z miłości wspierać naszych braci w potrzebie,
z miłości wreszcie mamy odmówić sobie pokarmu dla ciała, aby odkryć, że tym, co daje nam prawdziwe życie jest Słowo Boga Żywego.
W związku z tym św. Jan Chryzostom powie: „Podobnie jak z końcem zimy powraca pora letnia i żeglarz spuszcza łódź na morze, żołnierz czyści broń i zaprawia konia do walki, rolnik ostrzy sierp, pokrzepiony wędrowiec przygotowuje się do długiej podróży, a atleta rozdziewa się i przygotowuje do zawodów, tak i my również na początku tego postu, jakby z nastaniem duchowej wiosny, szykujemy oręż jak żołnierze, ostrzymy sierpy jak rolnicy i jak sternicy porządkujemy łódź naszego ducha, by stawić czoło falom niedorzecznych namiętności, jak wędrowcy wyruszamy na nowo w drogę do nieba i jak atleci stajemy do zawodów wyzuci ze wszystkiego”
Każdy nasz uczynek, a przede wszystkim dobry uczynek, niech będzie prawdziwie z serca do serca. Dla SERCA.
Bo serce kryje sanktuarium Twojej duszy, miejsce, do którego dostęp ma jedynie BÓG.
To TA IZDEBKA.
Ukrycie.
A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Nie bądźmy w gronie tych wierzących, którzy:
otrzymali już swoją nagrodę.
Już otrzymali. I więcej nie dostaną.
Strzeżmy się, gdyż takie myślenie nie jest obce nikomu!
Stąd święty Paweł woła do dzisiejszych Koryntian:
napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej.
Mówi bowiem Pismo: „W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą”.
Dlatego także i my zarządziliśmy święty post, i ogłosiliśmy uroczyste zgromadzenie.
I zawołaliśmy: ZLITUJ SIĘ, PANIE!
CZY PAN ZAPŁONIE ZAZDROSNĄ MIŁOŚCIĄ KU SWOJEJ ZIEMI I ZMIŁUJE SIĘ NAD SWOIM LUDEM?
Paweł podpowiada. Wszystko zależy od WAS, od Ciebie, człowieku!
Od Ciebie zależy, czy przyjmiesz na próżno łaskę Boga?
Bo ON Cię zawsze wysłuchuje i przychodzi Ci z pomocą.
ZAUWAŻ to wreszcie!
Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych, lecz słuchajcie głosu Pańskiego.
Oto teraz jest czas, oto teraz jest chwila.
Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia.
TERAZ!
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję bowiem nieprawość moją,
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem
i uczyniłem, co złe jest przed Tobą.
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Przywróć mi radość Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Panie, otwórz wargi moje,
a usta moje będą głosić Twoją chwałę.