Błogosławione i świątobliwe siostry

  • Bł. S. Katarzyna Celestyna Faron (1913-1944)

    Oblubienica Jezusa – Baranka Niepokalanego

    • Pragnęła iść przez życie drogą miłości i wyrzeczenia, aby stać się Jego całopalną ofiarą,
    • Z całą konsekwencją złożonych Bogu ślubów, poświęciła swe życie, aby wyprosić łaskę nawrócenia dla kapłana – odstępcy,
    • Z pokorą i cichością przyjęła gehenne więzienia w Jaśle i Tarnowie, by dopełnić całkowitego daru z siebie w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu,
    • Dla współczesnego człowieka, jest dowodem na to, że Bożą Miłością można żyć zawsze i wszędzie, bez względu na to kim jesteśmy i gdzie mieszkamy. Daje świadectwo, że nawet w świecie, który szydzi z wartości ewangelicznych i je odrzuca, można zachować wiarę i nadzieję.

    Modlitwa za wstawiennictwem bł. s. Celestyny Faron:

    Ojcze Niebieski dziękuję Ci za dar męczeństwa i wytrwania w miłości, jakiego udzieliłeś błogosławionej s. Celestynie, która wśród tortur głodu i wyniszczenia w obozie koncentracyjnym, trwała przy krzyżu naszego Pana Jezusa Chrystusa, pozostając wierną swemu powołaniu chrześcijańskiemu i zakonnemu, aż do męczeństwa.

    Za jej wstawiennictwem udziel mi łaski…. o którą z ufnością i pokorą Cię proszę.

    Przez Chrystusa Pana Naszego.

    Amen.

    Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

  • Siostra Longina Trudzińska (1911-1944)
    • wychowawczyni w domu dziecka w Turkowicach, darząca wielką miłością wychowanków różnych narodowości,
    • narażała swoje życie, aby w czasie wojny zdobyć dla nich żywność,
    • kierowana czcią do Najświętszego Sakramentu, ratowała podpalony przez nacjonalistów ukraińskich kościół w Malicach,
    • aresztowana i zamordowana wraz z siedmioma chłopcami w lasach sahryńskich koło Hrubieszowa,
    • jej męczeństwo jest owocem wiernej miłości Boga i bliźniego.

    Modlitwa o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego:
    (do prywatnego odmawiania, zatwierdzona przez Kurię Metropolitalną w Przemyślu)

    Boże, Źródło miłości, siostra Longina – wychowawczyni osieroconych dzieci polskich, ukraińskich i żydowskich, naśladując niewinnie oskarżonego Chrystusa, poniosła wraz z nimi śmierć męczeńską.

    W trosce o pojednanie skłóconych ludzi i narodów, prosimy Cię: błogosław tym, którzy podejmują trud kształtowania nowych pokoleń, a nam przez jej wstawiennictwo udziel łaski ………………………………,

    o którą pokornie prosimy. Racz także obdarzyć siostrę Longinę chwałą ołtarzy i niech we wszystkim będzie uwielbione święte imię Twoje. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

  • Sługa Boża s .Hiacynta Joanna Lula (1915-1943)

    Joanna Lula – w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek NMP NP – S. Hiacynta – urodziła się 18 marca 1915 r. w Czeluśnicy, k. Jasła, jako siódme, najmłodsze dziecko w rodzinie Andrzeja i Antoniny z domu Michalskiej. Lata dzieciństwa i młodości mogła przeżywać pogodnie i beztrosko, otoczona miłością i dostatkiem, który po powrocie z emigracji zarobkowej do USA zapewnił rodzinie gospodarny ojciec. Sad i ogród przy domu wyróżniał się w całej okolicy, a szczególnie charakterystyczne były groty wybudowane z kamieni, w których wśród kwiatów ustawione zostały figury Matki Bożej.

    Uczyła się w Jaśle – najpierw w szkole powszechnej, a następnie w prywatnym Seminarium Nauczycielskim, które ukończyła w 1934 r. Należała do Sodalicji Mariańskiej.

    W czasie rekolekcji dla maturzystek, odprawianych w październiku 1934 r. w Starej Wsi, w klasztorze Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, usłyszała w głębi duszy głos powołania zakonnego, na który odpowiedziała decyzją całkowitego poświęcenia się Panu Bogu. 20 lutego 1935 r. rozpoczęła postulat, a 17 sierpnia 1935 r. nowicjat. Pierwsze śluby zakonne złożyła 29 sierpnia 1937 r.

    Ukierunkowanie s. Hiacynty ku wartościom nadprzyrodzonym streszczają słowa z jej prośby o przyjęcie do Zgromadzenia: „dusza ma tęskni za czymś wyższym i doskonalszym niż to, co może mi dać świat. Wiem, że prawdziwe szczęście można osiągnąć tylko w ścisłym zjednoczeniu się z Jezusem i Maryją Matką Jego”. Od początku życia zakonnego zauważano jej gorliwość w odprawianiu ćwiczeń duchownych, a także skupienie i ducha modlitwy. Wyrażała też pragnienie wyjazdu na misje do Afryki.

    W zgromadzeniu pracowała jako wychowawczyni sierot oraz dzieci przedszkolnych, na następujących placówkach: Tarnów, ul. Mościckiego, Tarnów – Mościce, Zawiercie i Jasionów k. Brzozowa; przez pewien czas przebywała także w domu generalnym w Starej Wsi.

    Każde zlecone zajęcie wykonywała sumiennie, dokładnie i bardzo dobrze wywiązywała się z powierzonych obowiązków wychowawczyni sierot. Przy różnych okazjach chętnie służyła też swoim talentem malarskim, a jak mawiano, „szczególnie kwiaty wychodziły spod jej pędzla jak żywe”. Zarówno wobec otoczenia, jak i dla wychowanek była delikatna, pogodna, uczynna i szlachetna. Ten „kwiat żyjący dobrocią i dobroć dający innym”, jak określano s. Hiacyntę, bywał też narażony na niezrozumienie i cierpienie. W sytuacjach wymagających zajęcia odważnej i bezkompromisowej postawy potrafiła mężnie stawiać czoła przeciwnościom, a także wybaczać przykrości, jakich doznawała.

    Miejscowością, w której rozpoczęła się męczeńska droga s. Hiacynty był Jasionów k. Brzozowa. gdzie siostry prowadziły ochronkę dla dzieci, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, Stowarzyszenie Kobiet, kursy gotowania, kroju i szycia, pielęgnowały chorych w okolicy oraz sprawowały pieczę nad kościołem. Po wybuchu II wojny światowej gorliwie pomagały potrzebującym, a wśród osób, którym udzieliły wsparcia, znalazł się też ukrywający się oficer Wojska Polskiego, major Władysław Garlicki oraz jego rodzina.

    W czasie jednego z wyjazdów s. Hiacynty na początku marca 1943 r. (na polecenie siostry przełożonej, często załatwiała sprawy placówki, pomagała też w zdobywaniu żywności, z narażeniem życia przywożąc zboże z rodzinnych stron, a przy okazji spieszyła z pomocą swojej rodzonej siostrze, matce samotnie wychowującej po śmierci męża troje małych dzieci), została aresztowana przez gestapo w Jaśle. Już wcześniej ostrzegano ją przed niebezpieczeństwem i miała możliwość ukrycia się, jednak pomimo zagrożenia, ze spokojem spełniała swoje obowiązki.

    Wkrótce została także aresztowana s. Honorata Bojda, przełożona domu w Jasionowie oraz Józef Lula, rodzony brat s. Hiacynty (przeżyli wojnę). Hiacynta najpierw przez ok. 5 tygodni przebywała w Jaśle, a następnie w więzieniu w Tarnowie, gdzie doznała dotkliwych cierpień fizycznych i moralnych, bowiem torturami chciano wymusić na niej zeznania obciążające inne osoby. Nikogo nie wydała, a wszystkie zarzuty w związku z pomocą udzieloną majorowi Garlickiemu, wzięła na siebie. Powiedziała, że jest gotowa na wszystko, co może jej grozić.

    30 czerwca 1943 r. s. Hiacynta Lula została przewieziona do Auschwitz-Birkenau, gdzie jako więźniarka została oznaczona numerem 47624. Zakończyła życie mając zaledwie 28 lat, dnia 8 września 1943 r., rozstrzelana przez hitlerowców.

  • Sługa Boża S. Leonia Nastał (1903 – 1940)

    Uwierzyła Miłości Odwiecznej

    • Przez dar kontemplacji wśród codziennych prostych zajęć doświadczyła prawdy, że Pan Bóg jest kochającym Ojcem,
    • Pouczona przez Jezusa poznała i ukochała Niemowlę Jezus, sama podążając do Boga drogą niemowlęctwa duchowego,
    • Przez nią Jezus daje poznać najkrótszą drogę do nieba dostępną dla wszystkich ludzi zwaną: „drogą niemowlęctwa duchowego”, która polega na uznaniu swojej małości, niewystarczalności i bezgranicznego zaufania Bogu.

    Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożej Siostry Leonii Marii Nastał:
    Boże, który hojnie nagradzasz pokładaną w Tobie ufność, użycz mi za pośrednictwem s. Marii Leonii, niezachwianej Służebnicy Twojej i Twojej Niepokalanej Matki upragnionych łask….. ,ją zaś racz ozdobić koroną chwały, by nas prowadziła do umiłowania Ciebie ponad wszystko i Niepokalanej Dziewicy jako naszej najukochańszej Matki. Amen.

    Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

  • Sługa Boża Siostra Roberta Babiak (1905-1945)
    • otrzymała posłannictwo przypomnienia, że odnowa świata może dokonać się tylko przez wierność w wypełnianiu przykazania miłości Boga i bliźniego (por. Mt 22, 36 – 40)
    • wychowana w religijnej rodzinie, łączącej tradycje Kościoła rzymsko – i grekokatolickiego, od najmłodszych lat odczuwała wezwanie do całkowitego poświęcenia się Panu Bogu
    • swoje powołanie realizowała w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek NMP NP przez 14 lat z heroiczną cierpliwością znosiła postępującą chorobę
    • została przez Boga obdarzona łaską mistycznego doświadczania Jego obecności i Tajemnic wiary
    • w roku, przeżywanym pod hasłem BĄDŹMY ŚWIADKAMI MIŁOŚCI jej przesłanie jest szczególnie aktualne.

    MODLITWY
    (do prywatnego odmawiania, zatwierdzona przez Kurię Metropolitalną w Przemyślu)

    Bądź uwielbiona Trójco Przenajświętsza za objawienie Swych tajemnic cichej i pokornej siostrze Robercie, którą długotrwała choroba i kalectwo doprowadziły do szczególnej bliskości z Jezusem Eucharystycznym.
    Proszę Cię, Panie, przez jej przyczynę o łaskę ……………………….. . oraz gorliwość w wypełnianiu przykazania miłości Boga i bliźniego. Amen.

    Koronka Miłości

    Wierzę w Boga Ojca…
    Ojcze nasz…
    Zdrowaś Maryjo…

    Odmawia się na różańcu
    – zamiast „Ojcze nasz”:
    O mój Jezu, z Tobą, w Tobie i przez Ciebie niech miłuję Przenajświętszą i nierozdzielną Trójcę/ teraz, zawsze i przez wszystkie wieki wieków. Amen.

    – zamiast „Zdrowaś Maryjo”:
    O mój Jezu – kocham Cię.

    – na koniec koronki:
    O Maryjo bez grzechu poczęta, Matko Syna Bożego i Matko całej ludzkości,/ wyjednaj mi tę łaskę, abym doskonale wypełniała przykazanie miłości Boga i bliźniego (3 razy)
    Z Dziennika duchowego s. Roberty Babiak:

    11 października, sobota [1941 r.] … Zbawiciel kazał mi odmawiać koronkę z pięciu dziesiątków złożoną. Dał mi zrozumieć, że bardzo lubi modlitwy pięć razy powtarzane, bo to jest liczba Jego św. Ran. Na miejscu – Zdrowaś – kazał mi mówić: „O mój Jezu, kocham Cię. Zamiast Ojcze nasz. – O mój Jezu, z Tobą, w Tobie i przez Ciebie niech miłuję Przenajświętszą i nierozdzielną Trójcę, teraz zawsze i przez wszystkie wieki wieków Amen”. Zakończenia nauczył mnie Pan w kaplicy podczas rozmyślania; „W końcu odmów trzy razy: „O Maryjo bez grzechu poczęta, Matko Syna Bożego i Matko całej ludzkości, wyjednaj mi tę łaskę, abym doskonale wypełniała przykazanie miłości Boga i bliźniego”.
    Obiecał Zbawiciel, że odmawianie tej koronki przyniesie wielką korzyść ludziom, szczególnie rozpali serce do miłowania Boga i bliźnich, a na sądzie Bożym miłosiernie sądzone będą te dusze. (332)

    8 kwietnia, środa [1942r.] Od samego rana okazywał mi Zbawiciel wiele miłości i zaufania. Przed błogosławieństwem po Mszy św. znów powiedział mi to samo co w poniedziałek: „Patrz co ze Mnie uczyniły dwa przykazania”. Za chwilę po Komunii św. zjawił się Zbawiciel w mej duszy, zagarnął mnie zupełnie pod swoją władzę i te powiedział słowa: „Oznajmij ode Mnie Księdzu Franciszkowi, Biskupowi diecezji przemyskiej, aby w Imieniu Jezusa Chrystusa Syna Bożego polecił swoim wiernym ścisłe zachowanie dwóch przykazań miłości Boga i miłości bliźniego. [34] Wszystkim, którzy zachowają te dwa przykazania, w szczególny sposób błogosławić będę w życiu i w godzinę śmierci, nadto całemu światu dam miłosierdzie i pokój mój”. Polecenie to było tak wyraźne, iż zdawało mi się, że całą istotą przemieniłam się w słuch i w ten rozkaz Pana Jezusa. Potem przyszła na mnie bojaźń przed tym żądaniem Zbawiciela, ale jakby na pociechę otrzymałam zrozumienie tych słów: „Jako Mnie posłał Ojciec i Ja was posyłam…” Boże, Boże Wielki, kogóż posyłasz, grzeszny proch ma mówić do ks. biskupa? Bądź miłościw mnie grzesznej i ukryj mnie w Sercu Twoim, o Jezu. (578)

  • Sługa Boża Siostra Romualda Franciszka Grzanka (1901 - 1941)

    Franciszka Grzanka – w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek NMP NP – S. Romualda – urodziła się 11 marca 1901 r. w Jamach, pow. Mielec, skąd rodzina przeprowadziła się wkrótce do Dulczy Małej. Rodzice sługi Bożej, to Wojciech i Teresa z domu Dubiel – rolnicy. Po śmierci ojca (s. Romualda miała wtedy zaledwie 2 lata), wychowaniem dzieci i prowadzeniem gospodarstwa zajmowała się pobożna i pracowita matka.

    W domu rodzinnym Franciszka ukończyła szkołę powszechną. Jako najmłodsza z rodzeństwa, darzona była szczególną miłością, którą także ona odwzajemniała wobec swoich najbliższych. W takiej atmosferze rozwijało się i wzrastało powołanie zakonne, bowiem pragnienie poświęcenia się Bogu na drodze rad ewangelicznych towarzyszyło jej od dziecięcych lat.

    Do zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP wstąpiła 21 kwietnia 1922 r. i 16 września 1922 r. rozpoczęła nowicjat. Na początku życia zakonnego pozostawała pod kierunkiem mistrzyni nowicjatu s. Zofii Szmyd, która 14 lat później, na placówce w Liskowie została jej przełożoną (w latach 1936 – 1941) i w ostatnim etapie życia dzieliła wraz z sługą Bożą udręki aresztowania. S. Zofia też była świadkiem śmierci i uczestniczką niezwykłego, jak na warunki obozowe, pogrzebu s. Romualdy.

    W II roku nowicjatu s. Romualda została skierowana na placówkę do Rudnej Wielkiej, gdzie pomagała w pracy przy dzieciach przedszkolnych, przeprowadziła też kurs kroju i szycia. Pierwsze śluby zakonne złożyła 21 listopada 1924 r., a wieczyste – 15 października 1933 r. w Starej Wsi.

    Ponieważ wykazywała szczególne uzdolnienia w sztuce krawieckiej (które w dalszych latach życia zakonnego doskonaliła, uzyskując w 1933 r. dyplom mistrza krawiectwa) oraz talent pedagogiczny, powierzano jej prowadzenie kursów kroju i szycia (Biłka Szlachecka, Prałkowce, Blizne, Świerża). W latach 1926 – 1936 prowadziła szwalnię w Łodzi, w domu dziecka przy ul. Wiznera, który w 1927 r. został przeniesiony na ulicę Marysińską. Od 1936 r. przebywała na placówce w Liskowie, gdzie pracowała jako krawcowa w domu dziecka oraz opiekowała się kaplicą. Wspólnota, do której należała, w 1939 r. liczyła 19 sióstr, a opiekę sprawowano nad 290 dziećmi w wieku 3 – 18 lat.

    Zachowały się wspomnienia o s. Romualdzie: Szyła pięknie, starając się każdą zleconą jej pracę wykonać solidnie i na oznaczony czas ją oddać. (…) Szczególnie lubiły ją małe dzieci, bo te zwykle potrzebują więcej radości i dlatego zwracały się do niej, jak kwiaty do słońca, aby w pobliżu niej, w ciepłej pracowni usiąść na podłodze i bawić się różnymi odcinkami, które z kolorowych materiałów składała dla nich śp. s. Romualda. Często też przy tej zabawie coś ciekawego im opowiedziała.

    Po wybuchu II wojny światowej Lisków dostał się w ręce Niemców. Zapewnienie utrzymania tak licznej grupie sierot stało się bardzo trudne i drastycznie pogorszyły się warunki życia. Wkrótce u s. Romualdy nasiliły się objawy gruźlicy, a możliwości leczenia były coraz bardziej ograniczone.

    Wieczorem, 18 lutego 1941 r., siostry z Liskowa dostały nakaz opuszczenia swojego domu, następnego dnia o 8:00 rano zostały przewiezione na dworzec do Kalisza. Tułacza droga wiodła przez Puszczykowo koło Poznania (aresztowanie w klasztorze, z którego wysiedlono Braci Serca Jezusowego) do obozu koncentracyjnego w Bojanowie, pow. Rawicz, woj. wielkopolskie („Nonnenlager – Schmückert”), do którego siostry przyjechały 25 lutego 1941 roku.

    W czasie okupacji hitlerowskiej utworzono tu obóz koncentracyjny, w którym w latach 1941 – 1945 więziono ogółem 615 sióstr z 27 zgromadzeń zakonnych oraz 37 księży.

    Nakaz opuszczenia domu wydano w czasie nasilenia się objawów choroby s. Romualdy, a trudne warunki życia przyczyniały się do dalszego pogarszania się stanu jej zdrowia. Współsiostry postanowiły podjąć starania o zwolnienie jej z obozu, lecz w tym czasie „oferowano” wolność tylko za cenę podpisania oświadczenia o odejściu ze stanu zakonnego, a na spełnienie takiego warunku s. Romualda nie zgodziła się. „Coraz więcej mamy dowodów na to, że jesteśmy tu umieszczone tylko dlatego, co złożyłyśmy Panu Jezusowi w dniu profesji” – relacjonowała s. Zofia Szmyd.

    Przez pierwszy miesiąc traktowanie sióstr zakonnych przez władze obozowe było dość łagodne, jednak te „przywileje” skończyły się po miesiącu. W końcu siostrom nie wolno już było używać stroju zakonnego i razem się modlić.

    Romualda z wielką cierpliwością i pogodą ducha znosiła udręki choroby, spotęgowane warunkami panującymi w obozie. W swym ostatnim liście do Matki Generalnej (30 kwietnia 1941 r. czyli na dwa miesiące przed śmiercią) napisała:
    Wybieram się do Ojczyzny Niebieskiej … Bilet do Nieba mam już kupiony, tylko czekam, kiedy pociąg nadjedzie. Zdaje mi się, że ze Schműckertu będzie najbliżej.

    Zmarła w oktawie Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa – w czwartek, 26 czerwca 1941 r., o godz. 22:30, w 40 roku życia i po 19 latach w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej.

    W wojennych warunkach, prawdziwą manifestacją była Msza św. w kościele w Gołaszynie i pogrzeb na cmentarzu w Bojanowie, który odbył się 30 czerwca 1941 r., przy licznym udziale mieszkańców. Siostry dzieliły się przekonaniem, że tak piękny pogrzeb ksiądz proboszcz urządził s. Romualdzie „tchnięty łaską Bożą”, a każdy szczegół uroczystości został specjalnie zaplanowany przez Opatrzność Bożą, by wynagrodzić Zmarłej poświęcenie i dobro, jakie świadczyła innym. Tutejszych więźniów chowają bez żadnych oznak religijnych, na cmentarzu, bez pokropienia. (…) Nam pozwolili iść na pogrzeb wszystkim, a siostrom z innych zgromadzeń po 2, i tak wszystkich było nas 30. (…) Do karawanu dali ładne siwki i cały pochód był wspaniały. (…) W kościele pięknie był ołtarz ubrany w same białe goździki, zaświecili wszystkie świece, a koło katafalku także 12 świec. Pogoda też dopisała, a cały nastrój był podniosły, rzewny zarazem.

    23 listopada 1941 r. nadszedł z Berlina do władz obozowych nakaz uwolnienia wszystkich uwięzionych w Bojanowie. Na liście była także zmarła przed 5 miesiącami s. Franciszka Romualda Grzanka, która wiedząc o podjętych przez władze zakonne staraniach, a także o znikomych szansach na ich skuteczność, powiedziała: jeżeli się tam dostanę [do nieba], to tak zrobię, że wszystkie siostry stąd wyjdą. (…) Jak nam przepowiedziała śp. siostra Romualda, wyjechałyśmy z tryumfem. Siostry z innych zgromadzeń cieszyły się naszym zwolnieniem i serdecznie nas żegnały. Po przyjeździe do Starej Wsi witano nas serdecznie jako bohaterki wytrwania w habitach zakonnych, bo taki był pretekst naszego zabrania do obozu.
    O łaskach otrzymanych, a zwłaszcza o swoim ocaleniu z wojennej pożogi, dzięki ofierze życia s.Romualdy, był także przekonany ks. Marian Suski, kapelan w Liskowie w latach 1935 – 1941 r., który w 6. rocznicę śmierci sługi Bożej dał temu wyraz w liście do Matki Generalnej, by Zgromadzenie wiedziało, jakie dusze ofiarne posiadało w swoich szeregach.

    Śmierć s. Romualdy została odczytana jako męczeńskie zakończenie życia, które już wcześniej oddała Bogu w akcie profesji zakonnej, a potem konsekwentnie, we wszystkich okolicznościach ponawiała złożoną ofiarę, wypraszając łaski dla innych.